Facebook

Szwecja przez moje okulary

Szwecja przez moje okulary

W pierwszych latach pobytu w Szwecji planowałam napisać try­lo­gię o mojej emigracji. Plan ten ograniczył się niestety tyl­ko do wymyślenia tytułów. Pierwszą część trylogii zatytułowałam „Cieka­wość”. Inny kraj, nowe oto­cze­nie, lu­dzie, odmienne zwyczaje budzą po­czą­tkowo zaciekawie­nie.

Pytań jest wiele. Jak wy­­­glą­­­da mia­sto, w którym przyjdzie mi zamieszkać? Czy lu­dzie wokół reagują tak jak moi ro­da­cy, czy mają podobne przyzwy­czajenia? Co jest in­ne, a co zna­jome? Jakie są kody towarzys­kie, jedze­nie, klimat, natura? Otwarta na nowe wrażenia, po okre­sie izo­lacji za żelazną kurty­ną, z zacie­kawie­niem, a nawet głodem chłonęłam nową rze­­czywistość. Po okresie ciekawości nastę­puje etap zdziwienia − i taki tytuł chcia­łam dać drugiej części try­lo­gii. Zdziwienie trwa dłu­żej, niektórzy prze­żywają w tym sta­nie całe swe emi­gracyjne ży­cie. Tytuł trzeciej czę­­­ś­ci zmie­niał się w miarę upływu czasu. Z przykrością muszę wyznać, że po­czątkowo miał brzmieć „Rozcza­ro­wanie”, po­ czym kolejno ulegał zmianie na „Niechęć”, „Obo­jętność”, aby przei­sto­czyć się w „Ak­ce­p­tację”, „Zrozumienie”, a w końcu w „Poczucie bezpiecze­ńs­t­wa” i „Za­dowo­le­nie”. Niewy­klu­czo­ne, że nie jest to tytuł ostateczny.

Fot: Midsommarstång, Powitanie lata tańcami wokół umajonego słupa

Będąc na etapie zdziwienia, reagowałam na zwyczaj zdejmowania butów po przekroczeniu pro­­­gu domostwa. Ponieważ wydał mi się rozsądny i higieniczny, wprowadziłam go natych­miast u siebie. Teraz barbarzyństwem wydaje mi się chodzenie w tych sa­mych butach po bru­dnej ulicy i czystej podłodze. W Szwecji podłogi łatwo utrzymać w nieskazitelnej czy­s­tości, po­nie­waż parkiet jest lakierowany i znosi zmycie wodą. W Polsce, przynajmniej w cza­sach mojej mło­dości, podłoga była pastowana, przez to nie­co lepka i nie znosiła wil­goci. Była strefą nieczystą, dzie­ciom zabra­niało się tam bawić, aby nie brudziły ubranek i nie narażały się na wszech­­­obecne bakterie. Jedy­nym ustępstwem na rzecz higieny były sukna z zakurzo­ne­go filcu, na których ślizgiem poruszało się po mieszkaniu w czasie wi­zyty, jeś­li była plucha na dworze. Niektórzy gospodarze zabraniali gościom ich używać, a mię­­­dzy wier­szami mo­ż­na było wyczuć wielkopańską dumę, że służąca posprząta po gościach. W Szwe­cji rzadko kto ma pomoc domową, więc po domu chodzi się w skarpetkach, co robią nie tylko gospo­darze, lecz także goście podczas nieplanowanej wizyty. Idąc w odwiedziny, bie­rze się ze sobą parę wi­zyto­wych pan­tofli na zmianę. Czystość i porządek panujące zarówno w domach, jak i w miej­s­cach publicznych, też budziły moje zdziwienie. Nie­stety w miarę upływu lat Szwecja bar­dzo się pod tym wzglę­dem zanie­dbała i upodobniła tym samym do re­sz­ty świa­ta. Gdy jechałam kiedyś z przyjaciółmi z zagranicy bezpośrednio po paradzie Pride, płonęłam ze wstydu, wioząc ich przez za­śmie­cony Sztokholm. Tak brudne ulice wi­działam tylko w Indiach.

Fot: Pałac Królewski

Fot: Palenie ognisk na pożegnanie zimy

Dziwiła mnie i za­chwy­cała również doskonała ja­kość wykonania szwedzkich wyrobów, co stanowiło wiel­ki kontrast w porównaniu z ówczesną polską tandetą. Obecnie różnice te nie tylko się za­tarły, ale Polska zaczyna prze­wy­ż­szać Szwecję na przykład standardem nowych mieszkań i ele­gan­cją ich wy­stroju. Zasko­czyło mnie też to, że w Szwecji mówiło się ciszej. W autobusie czy metrze nie słyszało się rozmów, a do telefonu ledwie szeptano. Teraz i to się zmieniło. Wprawdzie lu­dzie jadąc komunika­cją miejską, nadal nie roz­ma­wiają ze sobą, ale za to każdy ma przy uchu telefon i te rozmo­wy potrafią być głośne.

Fot: Zima w Szwecji

Fot: Sztokholm

 

Zaskoczył mnie brak szarmanckiego traktowania kobiet, i to pewnie na ich własne żądanie. Feministki uważają, że podanie płaszcza przez mężczyznę, otwarcie drzwi czy ustą­pienie miejsca w autobusie jest uwłaczające dla nowoczesnej, sa­­mo­dziel­nej ko­biety. Nie ma również zwyczaju podawania ręki na powitanie, co trak­to­wane jest jako zbyt formalne i szty­w­ne. Natomiast ostatnio rozprzestrzenił się zwyczaj rzu­ca­nia się sobie na szyję, nawet jeśli ludzie ledwie się znają.

Sposób wznoszenia toastu również jest nieco dziwaczny. Należy unieść kieliszek, nie stu­kając nim o kielisz­ki współbiesiadników, powiedzieć skål, wychylić łyk, po czym bez uś­mie­chu po­wieść wzrokiem po reszcie gości i skinąć każdemu głową, patrząc z powagą w oczy. Ogólnie przyjęty tu zwyczaj wygła­szania mowy przy uroczystych okazjach, na przykład na we­selach, do­da­je uro­czy­­­stości splendoru. Bra­kuje mi tego w Polsce. Osobliwym zwy­­czajem przy stole jest po­da­wa­nie sąsiad­ce masła na specjalnym nożyku, a także dzięko­wa­nie gospodyni za je­dze­nie po za­koń­­czonym posiłku, co należy do obowiązku siedzącego obok niej gościa. Pe­wien Fran­cuz krytyko­wał ten zwyczaj, twierdząc, że byłoby nietaktem chwalić jednorazowo kunszt kulinarny go­spo­­dyni, ponieważ za każdym razem raczy gości przysmakami. W Szwe­cji, na urodzinowych spotkaniach, po odśpiewaniu tra­dycyjnego odpo­wiednika „Stu lat”, wi­wa­­tuje się na cześć jubilata okrzykiem hurra. Nie by­ło­by w tym nic dziw­nego, gdyby hurra nie powtarzano aż cztery razy. Ciekawe, że w Danii, po­dob­nie jak w Polsce, wiwatuje się trzy­krotnie.

Fot: Sztokholm

 

Nieo­cze­kiwanym problemem stał się dla mnie brak smacznego pieczywa. Chleb szwedz­ki jest słodzony i nie byłam w stanie go polubić. Większość produktów spożywczych jest tu dosła­dza­na, a wy­wodzi się to z faktu, że przed laty, kiedy Szwecja była krajem ubogim, na cukier mogli so­bie po­z­wo­lić tylko bogacze. Potem, w miarę bogacenia się kraju, mieszkańców stać już było na ten luksus, a słodzenie potraw podnosiło status rodziny i stało się trady­cją. Nawet śledzie przy­rzą­dza się tu na słodko i są całkiem niezłe, chociaż nie mo­gą się równać z tra­dy­cyj­nym pols­kim śledzikiem w oleju. Sprawa chleba rozwiązała się po przyłączeniu Szwe­cji do Unii Europejskiej. Chleb bez cukru stał się popularny, a sklepy zaczęły wypiekać różne jego rodzaje na miejscu, z im­por­to­wa­nego surowego ciasta. Możliwość kupienia ciepłej bagietki czy świe­że­go żytniego chle­ba praktycznie przez cały dzień poprawiła wyraźnie jakość ży­cia. Najno­w­szym trendem jest chleb pieczony na zakwasie. Ambitne panie domu próbują sa­me tej sztu­ki, a piekarnie sprzedają go za bajoń­skie sumy. Ale jest tak smaczny, że warto się zrujno­wać.

Fot: Typowy szwedzki domek

W pierwszych mie­­­­sią­cach pobytu w Szwecji przeżyłam zabawne nieporozumienie wynikające z różnic językowych. Przy kontrolnym badaniu wzroku zleconym przez pracodawcę, okulista po­lecił mi, jak to bywa w takich przypadkach, odczytać serię liter na specjalnej tablicy. Test za­czął się od rzędu z najmniejszym drukiem. Kie­dy doszłam do litery „o” i od­czytałam ją, jak mi się zdawało poprawnie, okulista wska­zał na rząd o większej czcionce. Sy­tuacja powtórzyła się, okulista znów nie był zadowolony i test trwał aż do momentu, kiedy zaczęłam czy­­tać największe litery. Przy literze „o” okulista wpadł w rozpacz. „Przecież to nie jest «o» tylko «u». Masz poważną wadę wzroku na pograniczu całkowitej śle­poty. Nie rozumiem, jak dajesz sobie radę bez okularów” − wykrzyknął sfrustrowany. Nie wiedziałam wtedy jeszcze, że „o” po szwedzku wymawia się jak „u”, natomiast li­te­ra „å” to fonetyczne „o”. Nieporozumienie zostało na szczęście wyjaśnione na czas i nie przydzielo­no mi białej laski i psa przewodnika.

Fot: Wiosna w ogródku

 

W Szwecji nie stosuje się formy pan czy pani, tylko do wszystkich, bez względu na wiek, na­wet zupełnie nieznajo­mych, zwraca się per ty, za wyjątkiem króla, którego należy tytułować wasza wysokość. Istnieje wprawdzie forma wy, ale uważa się ją za przestarzałą i pra­k­ty­cz­­nie się jej nie używa. For­ma ty dla nie­wtaj­emniczo­ne­go w panujące tu kody towarzyskie rozmówcy może stworzyć poczucie pozornej zażyłości. Zwracanie się do szefa per ty nie ozna­cza bynajmniej, że jest on twoim przyja­cielem i na­wet o krok cię do tego nie zbliża. Ina­­czej jest w języku polskim, gdzie istnieje multum form i niuansów od formalnych poprzez za­żyłe i pou­fałe aż do zdrobniałych i ser­decznych. Początkowo trudno mi było zaakcep­tować szwedz­ki zwyczaj tykania obcych ludzi, lecz z czasem przywy­k­łam. Ale kiedy zwra­cam się po pols­ku do starszej ode mnie rodaczki, stosuję formę pani mi­mo, że rozmawia­jąc z nią po szwe­­dz­­ku, mówię ty. Obecnie dostrzega się jednak potrzebę po­wrotu do formy wy, przy­naj­mniej w sto­sunku do ludzi starszych. W domach opieki młody personel stara się nie zwra­cać per ty do swoich wiekowych podopiecznych, chyba że na ich własną prośbę.

Bezpośrednio po przyjeździe doświadczyłam od Szwedów wiele pomocy i serdecz­no­ści. Pa­nu­jąca opinia, że Szwedzi są zamknięci, zimni i nietowarzyscy wydała mi się wte­dy krzyw­dząca. Ale opie­kuń­czość i troska znikają w miarę usamodzielniania się i dawania sobie rady w nowej rze­­­­czy­wis­tości, a zastępują je inne, mniej szlachetne uczucia: zawiść i lęk przed kon­kurencją. Uważa się, że Szwedzi to formalni, chłodni i pełni re­zer­wy intro­wertycy. Niektórzy twierdzą, że przypominają oni butelkę ketchupu – potrząsa się nią wielo­kro­tnie i nic nie leci, aż nagle tryska cała zawartość. Niestety, po niemal pół wieku życia w tym kraju, nie na­tra­fiłam jeszcze na taką butelkę z ketchu­pem.

Zastanawiam się, czy lepsza jest zdawkowa uprzejmość, czy jawna, ale szczera nie­chęć. Wspo­minam polskie ekspedientki z czasów mojej mło­dości − lekcewa­żące kli­enta, pochło­nięte roz­mo­wą z koleżanką lub zajęte piło­waniem paznokci. Tu sprze­dawczyni wita cię uś­mie­­chem i poz­drawia uprzejmym hej, nawet gdy cię widzi po raz dzie­sią­ty tego sa­mego dnia. Jej uśmiech i pozdrowienie są bez­oso­bowe, wy­­uczone na kursie uprzej­mości. Wygod­niej jest, gdy wszy­scy grzecznie uśmie­cha­ją się do siebie, ale czasem tęskni się za szcze­rym uś­mie­chem.

Szwedzi są świetnymi organizatorami, planują dokładnie każde przedsięwzięcie, czy to w po­li­tyce, czy w życiu prywatnym. Rozdział państwa i Kościoła zaplanowano z wieloletnim wy­prze­­dzeniem i wykonano według planu. Szwedzi trzymają się harmonogramu, dotrzymują ter­minów i są punktualni. Polakom brak tych cech, ale za to są o niebo lepsi w improwizacji. Szwe­dzi to ludzie niezwy­kle subor­dy­nowani, posłuszni pra­­wu i przepisom. Niestety przestępczość, zarówno ta kryminalna jak i ekono­miczna, ciągle się nasila i nieoficjalnie przypisuje się to wzro­stowi imigracji. W dziewięciomilionowym na­rodzie jest obecnie około 1,5 miliona obcokrajowców. Szwecja ma jeden z najwyższych podatków progresywnych na świecie. Kiedy zna­nej pisarce dla dzieci, Astrid Lindgren, zdarzyło się zapłacić 102% podatku, zaprotesto­wa­ła, pisząc do ministra finansów list w formie bajki. Niefortunny przepis wkrótce po tym zmie­nio­no.

Fot: Spotkanie w Konsulacie, w środku Teresa Tutinas

Na zakończenie ciekawostka z ostatniej chwili – stabilna, poważana partia Centrum, w celu zdobycia nowych zwolenników, wysunęła kontrowersyjne propozycje: wprowadzenie wielożeństwa, zniesienie obowiązkowego nauczania w szkole, swobodną, nie­kontrolowaną imi­gra­cję i podatek liniowy. Ostatni postulat ma szansę na poparcie, ale pierw­sze trzy, jeśli trafią do ostatecznego programu, sprawią, że po następnych wyborach partia przestanie istnieć. Ale gdy­by partia, wbrew zdrowemu rozsądkowi, wygrała, trzeba będzie emigrować po raz wtóry.

Tekst i zdjęcia Teresa Urban

styczeń 2013

O autorce

dr Teresa Urban - warszawianka, mikrobiolog, mieszkająca od 1967 roku w Szwecji. Była pracownikiem Państwowego Laboratorium Bakteriologicznego i w laboratorium farmaceutycznym „Apoteksbolaget”. Opublikowała szereg artykułow naukowych i popularnonaukowych z dziedziny mikrobiologii. Autorka wspomnień, nowelek i wierszy,  książek: Dino i inne opowiadania (2010), "Moja Jurata" (2011), „Ja i inne małpy” (2012), współautorka antologii o Ani z Zielonego Wzgórza, wydanej przez Uniwersytet w Uppsali w roku 2009 z okazji konferencji poświęconej L.M. Montgomery. 

Zaloguj się, by skomentować
Go to top
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com

Serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies. To find out more about the cookies we use and how to delete them, see our privacy policy.

  I accept cookies from this site.
EU Cookie Directive plugin by www.channeldigital.co.uk