Za nami wspaniały tydzień w Belgradzie, jednym z naszych ulubionych miast na Bałkanach. Tętniącą życiem, dumna mimo licznych trudności i przeciwności, stolicę zawsze odwiedzaliśmy tylko przejazdem, zatrzymywaliśmy się na jedną, góra dwie noce. Zawsze w biegu, zawsze w pośpiechu bo trzeba jechać gdzieś dalej.
baszta Hunyadego w Zemunie
Tym razem było zupełnie inaczej. Kilka dni bardzo dokładnego i powolnego zwiedzania. Ostatni raz byliśmy tu aż trzy lata temu. Trochę zatęskniliśmy za elegancką ulicą Kneza Mihaila, artystyczno ? swojską Skederlija, parkami, a nawet tym czasem przesadzonym zgiełkiem i harmidrem. Już po pierwszych minutach wiemy, że jedna rzecz tu się nigdy nie zmienia ? przynajmniej w naszym przypadku. Niezależnie czy jesteśmy tu w kwietniu, lipcu czy październiku uderza w nas ponad 35 stopniowy upał. Zawsze też zostawiamy samochód na parkingu. Po Belgradzie ogólnie nie jeździ się źle, a na pewno łatwiej i bezpieczniej niż po Rzymie, Istambule czy Bukareszcie ale są miejsca, które po prostu nas przerażają. Ronda! Tutaj znikają wszelkie reguły, zasady i przepisy, nie ma namalowanych pasów (choć czasem wpadają na rondo aż trzy), nie ma też sygnalizacji świetlnej. Są za to pchające się niemożliwie autobusy i trolejbusy oraz tramwaje, pojawiające się nie wiadomo skąd. Zupełną normą jest także ?porzucanie? samochodów w nietypowych miejscach. Pół biedy gdy niefrasobliwy jegomość zablokuje pas na dwupasmowej jezdni, bo akurat zobaczył znajomego i wyskoczyła krótką pogawędkę. Gorzej jeśli przyjdzie mu coś takiego do głowy na jednopasmówce (a co się dzieje gdy na to samo wpadnie osoba jadąca w przeciwną stroną) lub np. na torowisku tramwajowym. Więc jak wspominaliśmy nie ryzykujemy i przesiadamy się do komunikacji publicznej, która choć nie pierwszej nowości to jednak nie budzi większych zastrzeżeń.
Brama Zachodnia
Belgrad jest miastem sprzeczności. Trochę jak Neapol ma w sobie to czym Serbia powinna się chwalić i to czego powinna się wstydzić, łączy cechy współczesnej metropolii z południowym, powolnym stylem życia.
Turystycznym sercem miasta jest Kalemegdan, ogromna twierdza w centrum, tuż przy ujściu Sawy do Dunaju. Rozwijała się od I do XVIII wieku. Od XVII stulecia była zaś twierdzą graniczną między Imperium Osmańskim a Monarchią Habsburgów.
cerkiew soborowa (przy niej działa muzeum SCP)
Dziś jest to ulubione miejsce spacerowe Belgradczyków z licznymi atrakcjami oraz genialnym widokiem na miasto! W godzinach popołudniowych, a zwłaszcza w weekendy jest po prostu wypełniona mieszkańcami miasta. Na pewno warto odwiedzić tutejsze Muzeum Wojskowe. Po pierwsze dla ekspozycji zewnętrznej (dostępnej bez biletu wstępu), czyli sporej ilości armat i czołgów. Uczciwie trzeba przyznać, że zbiory są naprawdę wysokiej klasy i stanowią nie lada atrakcję, szczególnie dla młodszych i starszych panów. Jest tu sprzęt niemiecki, amerykański, znaleźliśmy nawet polską tankietkę i kilka innych produktów ?naszej produkcji?. Odwiedzenie Muzeum w środku daje natomiast możliwość prześledzenia zawiłej historii podbojów i wojen na tym terenie od czasów prehistorycznych do II wojny światowej. Ponieważ muzeum zostało założone w latach 60 tych., oczywistym jest, że ponad potrzebę prezentowana jest partyzantka i osoba Tity. Po przejściu przez tę część wystawy poczuliśmy się bardzo, ale to bardzo zmęczeni. A zatem nadszedł na czas na kawkę. Jak zawsze na eleganckiej ulicy Kneza Mihaila.
cerkiew św. Marka
Jest to główny deptak miasta, a zarazem początek całej osi komunikacyjnej. Belgrad zaczął tak naprawdę intensywnie się rozwijać dopiero pod koniec XIX w. kiedy Serbia odzyskała pełną niepodległość i należało wyznaczyć stolicę. Dlatego też tutejsza architektura pochodzi głównie z XX w. Większość ?zabytkowych? budynków w centrum, jak choćby gmach parlamentu, Muzeum Narodowego czy cerkiew św. Marka są historyzujące.
gmach parlamentu
W Belgradzie warto przyjrzeć się przede wszystkim architekturze z okresu po II wojnie światowej. Jeśli ktoś lubi ten okres powinien udać się do Nowego Belgradu ? Brama Wschodnia, Pałac Serbii, Muzeum Sztuki Współczesnej. Wszystkie realizowane z wielkim rozmachem. Kto zaś omija ten okres w architekturze szerokim łukiem powinien udać się do Zemunu, starej, trochę artystycznej dzielnicy, swoim charakterem przypominającej nieco Szentendre pod Budapesztem, Montmartre w Paryżu, czy nasz krakowski Kazimierz sprzed kilku lat. Przypuszczalnie z lekko dekadenckiej dzielnicy stanie się w przeciągu kilkunastu lat dzielnicą ?modną?, a co za tym idzie snobistyczną i zblazowaną. Stąd wniosek, że Zemun należy odwiedzić już teraz, wdrapać się pod wieżę Jana Hunyadyego, usiąść na kawę i podziwiać roztaczający się stąd wyśmienity widok na Belgrad: Dunaj, Kalemegdan, cerkiew św. Sawy, Belgradziankę itd. Zemun niegdyś był oddzielnym miastem należącym do monarchii Habsburgów, podczas gdy Belgrad znajdował się już w Imperium Tureckim.
Muzeum Nikoli Tesli
W Belgradzie absolutnym ?must? dla nas były jeszcze dwa muzea: Nikoli Tesli i Serbskiej Cerkwi Prawosławnej (SCP). Na pierwszy ogień poszło Muzeum Nikoli Tesli, poświęcony wybitnemu odkrywcy i wielkiemu geniuszowi w dziedzinie fizyki. Prezentowane są tutaj tylko nieliczne z wielu setek jego wynalazków, ale laikowi pozwalają zrozumieć (i docenić) ich znaczenie! A jest ono ogromne! I dopiero tutaj człowiek uzmysławia sobie jak bardzo wpłynęły one na nasze obecne życie codzienne. ?Ogarnięcie? tematu ułatwia wykonywanie wraz z kustoszem kilku eksperymentów. Muzeum to można polecić zwłaszcza rodzicom z dziećmi ? warto by je odwiedziły zanim znienawidzą wykładaną w szkole fizykę!
Muzeum Sztuki Współczesnej
Następnie absolutna rewelacja ? Muzeum SCP. Wspaniałe zbiory! Niezwykle ważne, ciekawe, cenne i piękne eksponaty zgromadzone w jednym miejscu pozwalają zgłębić istotny fragment serbskiej kultury i historii. Znajdziemy tu między innymi kiwoty do przechowywania wina i chleba lub relikwii świętych, sprzęty liturgiczne, przepiękne ikony, a także takie unikaty jak podarunek Iwana Groźnego w postaci srebrnej czary, dokument sułtana ustanawiający władzę patriarchy nad wiernymi w Nowy Pazarze, spisaną w języku staro ? cerkiewno ? słowiańskim modlitwę żony księcia Lazara za swych synów czy oryginalną szatę owego księcia. Znaczna część tych eksponatów znajdowała się w klasztorach na Fruškiej Gorze (część z nich trafiła tu południa w czasie Wielkiej Wędrówki Serbów w 1690 r.), która w czasie II wojny światowej znalazła się w obrębie Państwa NDH.
twierdza Kalemegdan
twierdza Kalemegdan
Zostały one wówczas przeniesione do Zagrzebia, a po jej zakończeniu, wróciły do swoich macierzystych klasztorów. Wkrótce jednak ze względu na stan obiektów po wojnie zdecydowano o przeniesieniu najcenniejszych do Belgradu. W całej tej zawierusze dziejowej cieszy, że nie zostały zniszczone ani przez faszystów ani komunistów. Smutna informacja jest taka, że co najmniej do końca roku muzeum będzie nieczynne z powodu renowacji (co zresztą w tej chwili częste w belgradzkich muzeach). Całe szczęście, że odpowiednio wcześnie ?zorganizowaliśmy? sobie wejście i opiekę kustosza. Niestety nie na tyle wcześnie, aby uzyskać zgodę Synodu (sic!) na fotografowanie.
W kolejnych dniach będziemy mieli okazję obcować z wieloma zabytkami i eksponatami związanymi z Serbską Cerkwią Prawosławną i średniowieczną historią Serbii.