Nasza podróż do Indonezji rodziła się w bólach, a trzeba było po demokratycznemu, to znaczy żeby wszyscy byli zadowoleni. Wylot z Gdańska przez Frankfurt, Doha, Kuala Lumpur i nareszcie Denpasar na Bali. Nie było tak źle, 23 godziny lotu łącznie z postojami znieśliśmy nie najgorzej. Plany: objechać Bali i zobaczyć wymarzone smoki na Komodo. Oferty wycieczek fakultatywnych nas nie interesowały, nie ma jak samemu, na dziko z ludźmi, którzy są zawsze uśmiechnięci, chętni do pomocy, biedni, ale życzliwi każdemu.
Kręcił się wiec taki jeden na deptaku przy plaży, widać chętny do współpracy. Nazywam się I Made Dansar...? jak...?, dobra lepiej mówcie mi Jack i tak też zostało. Chcemy zwiedzić Bali z południa na północ i ze wschodu na zachód, ile to by kosztowało ?..? 8 dolarów za każdą godzinę, jadę z wami gdzie chcecie, opowiadam, robię zakupy z wami, doradzam i targuję dla was ceny. Nic was nie obchodzi łącznie z paliwem, tylko jedno jest ważne 8 dolców/ godzinę. Miał jakąś odmianę Toyoty, nowa na kredyt, ojciec zmarł, liczna rodzina pracuje na roli, a on obwoził turystów, bo to łatwiejszy zarobek, szybciej można spłacić samochód. Następnego dnia była inna cena, ale z naszej strony, utargowaliśmy na 6 $.