Jeśli jest gdzieś miejsce w Europie, które zasługuje na miano krainy z bajki, to jest nią portugalska Sintra. Nie chodzi tylko o małe miasteczko w pobliżu Lizbony, lecz o miejsca zwane Palacio de Pena ? zaskakujące skupisko sztucznej elegancji: kopuł, wież, dziwacznych kominów i gargulców ? zaprojektowane tak, że przypomina chaos w garderobie artystki podczas tournée.
Jeśli jest gdzieś miejsce w Europie, które zasługuje na miano krainy z bajki, to jest nią portugalska Sintra. Nie chodzi tylko o małe miasteczko w pobliżu Lizbony, lecz o miejsca zwane Palacio de Pena ? zaskakujące skupisko sztucznej elegancji: kopuł, wież, dziwacznych kominów i gargulców ? zaprojektowane tak, że przypomina chaos w garderobie artystki podczas tournée.
Równie wyjątkowy jest klasztor godny wpisania na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Mowa o wzniesionym w XVI wieku Convento dos Capuchos, który służył za swego rodzaju pustelnię, ale nie kapucynom ? jak mogłaby sugerować nazwa, tylko? franciszkanom. Konwent gościł około 12 mnichów, ale na początku drugiej połowy XVIII w. przebywało w nim już tylko 4 czy 5, ponieważ część zabudowań uległa zniszczeniu w wyniku potężnego trzęsienia ziemi, jakie nawiedziło Portugalię w 1755 r.
To tu pomieszkiwał również ponoć sławny Vasco da Gama i równie wielki poeta, autor Luizjad ? Luís Vaz de Cam?es. Ten pierwszy został zapomniany na 20 lat przez przez króla i ojczyznę, których wzbogacił i umocnił ich potęgę poza granicami kraju. Wycofawszy się do jaskiń pod Sintrą zabrał podobno ze sobą tylko kotwicę swojego okrętu i ów prom z korkowego drzewa, na którym odpłynął z Madagaskaru na Mauritius. Tym drzewem wyłożył wilgotne ściany pieczar, kotwicę zaś wkopał w ziemię, by służyła mu za godło chrześcijańskiej nadziei.