Południowoargentyńskie szlaki, to temat na odrębną historię. Warto jednak wspomnieć o tym, co przy drogach można było spotkać.
A działo się cały niemal czas coś interesującego! Zaczęło się w momencie, kiedy posuwaliśmy się kierunku Ziemi Ognistej. Niewyobrażalnie ogromne estancje, których powierzchnia często osiągała wielkość kilkunastu tysięcy hektarów, z tysiącami owiec i bydła. Wspaniałe hacjendy, oddalone od głównej drogi zatopione w owocowych sadach i kwiatach, a gauchos na rączych koniach, które zamiast siodeł przykryte były tylko owczymi skórami, dumnie doglądali swojego dobytku. Jak na Dzikim Zachodzie!
ciąg dalszy artykułu w najnowszym numerze (1)2011